
Dziś spieszę z wyjaśnieniem dotyczącym tej tajemniczej i niektórym dotąd nieznanej kontrowersji na temat pozyskiwania oleju z awokado a konkretnie samej uprawy tego owocu.
Zanim jednak przejdę do konkretów wtrącę od siebie, że absolutnie nie neguję spożywania awokado. W kontekście zdrowotnym jest to bardzo dobry wybór (piszcie w komentarzach, jeśli chcecie osobny post na ten temat ). Warto jednak wiedzieć, że za tym bardzo ostatnimi czasy rosnącym trendem na spożycie tego owocu kryją się także „mroczne strony”.
Po pierwsze.
Wycinanie lasów.
Najpopularniejszym producentem awokado jest Meksyk. Pod produkcję tego owocu wycinana jest coraz to większa ilość drzew. Odbywa się to często nielegalnie, a na terenach których to się odbywa ciężko jest wyciągnąć konsekwencje prawne z tego tytułu. Rocznie wycina się aż 20 000 ha lasów, z czego ok 8000 ha przeznaczanych jest na uprawę awokado. „Czy to dużo? 20 tys. ha to mniej więcej tyle co powierzchnia Opola i Białegostoku łącznie” – czytamy na stronie sidorski.pl. Do tego dochodzi degradacja gleby, a zwierzęta tracą swoje domy.
Światowe zapotrzebowanie na ten owoc stale rośnie, nie tylko na rynku amerykańskim czy europejskim, ale także chińskim, a wraz z nim zwiększa się presja na środowisko związana z uprawami.
Po drugie.
Woda.
Lasy, w których miejsce powstają sady awokado, potrzebują znacznie mniej wody niż uprawa tego zielonego owocu, przez co zagrożone jest także środowisko wodne w okolicy sadów. Drzewa awokado czerpią tyle wody, że przyczyniają się także do obumierania innych roślin. Do zobrazowania:
-wyprodukowanie KILOGRAMA jabłek to ok 822 litrów wody
-wyprodukowanie JEDNEGO OWOCU awokado – 320 litrów!
Argument ten dodatkowo wzmacnia fakt, że awokado hodowane jest w regionach w których i tak występuje niedostatek wody. Przez to, że duża jej część przeznaczana jest do podlewania upraw, zaczyna brakować jej dla ludzi
Po trzecie.
Degradacja gleb.
Przez częste nadużywanie nawozów przez producentów, tak by przyspieszyć cały proces i zwiększyć produkcję, odpowiadając na coraz to większe zapotrzebowanie na awokado, dochodzi do wchłaniania szkodliwych dla środowiska substancji przez gleby. Prowadzi to do stopniowej degradacji środowiska.
Po czwarte.
Wpływ upraw na zdrowie ludzi zamieszkujących pobliskie tereny.
Ze względu na wspomniane wcześniej nadużywanie nawozów, narażone jest zarówno zdrowie rolników jak i lokalnych mieszkańców. Producenci skupiają się na pozyskaniu jak najdorodniejszych owoców, do czego nierzadko wykorzystują dużą ilość pestycydów. Rolnicy często chorują na nowotwory, choroby skórne, astmę, a ich dzieci rodzą się z deformacjami i chorobami wrodzonymi.
Można jeszcze nadmienić rolę karteli narkotykowych w kwestii uprawy awokado w rejonach między innymi Meksyku, oraz inne kwestie wątpliwe dotyczące jego hodowli. Nie chcę się jednak aż tak rozpisywać, więc zainteresowanych zapraszam do dyskusji i zadawania pytań w komentarzach
Podsumowując.
Czy powinniśmy zatem zupełnie zrezygnować ze spożywania tego owocu? Oczywiście, że nie. Aby pogodzić kwestię etyczną i zdrowotną przychodzę do Was z prostym rozwiązaniem.
Kupujmy awokado z bliższych nam rejonów świata niż Chile czy Meksyk (gdzie zasady jego produkcji są nie zawsze fair), a skupmy się na tym pochodzącym z Hiszpanii, Turcji, Sycylii czy Izraela. Dobrym rozwiązaniem będzie także wybór awokado ze znaczkiem „Fair Trade”.
Serdecznie zachęcam także do korzystania z LOKALNYCH warzyw i owoców, naszych polskich, dobrych, sprawdzonych.